Ren Guang-Yi jest obecnie jednym z większych mistrzów Chen Taiji na świecie, prowadząc seminaria na wszystkich kontynentach. Wydaje także świetne materiały edukacyjne na video i znajduje się w czołówce mistrzów pokazywanych w materiałach reklamowych. Jednak co najważniejsze, ma swoich oddanych następców.

Pomiędzy jednym a drugim wyjazdem Ren Guang-Yi przebywa w swoim domu w stanie New York w USA, naucza, napawa się sushi lub spędza czas w Flushing u swojego starego przyjaciela, shaolińskiego mnicha Shi Guolin.

Sukces jaki osiągnął w życiu nie przyszedł łatwo. Zabrało to wiele lat spędzonych w biedzie, nieustannej praktyce i niezwykłej zawziętości. Jest to historia dochodzenia do mistrzostwa, historia człowieka, który stał się prawdziwym artystą sztuk walki, takim jakim zawsze chciał zostać.

Shaolin czy Taiji?

Ren Guang-Yi urodził się w prowincji Tongbei w mieście Hei Long Jiang (Black Dragon). Mając czternaście lat rozpoczął naukę sztuk walki z Shaolin od ucznia Liu Yu Jun. W ciągu kilku lat nauki wzbudziło to w nim taką pasję, że w wieku siedemnastu lat postanowił przenieść się do świątyni Shaolin w prowincji Henan.

'Nie urodziłem się w rodzinie artystów sztuk walki', mówi Ren, 'ale dużo czytałem o wielkich bohaterach w 'Outlaws of the Marsh', Czarze Trzech Królestw i większości legend o Yue Fei. Był on dla mnie kimś szczególnie ważnym, marzyłem o spotkaniu takiego mistrza.'

Jeszcze w młodości, marzenia o Yue Fei były jak fikcja, coś odległego, co inspirowało go i fascynowało. W wieku siedemnastu lat postanowił zobaczyć nieco więcej świata. 'Mój ojciec wspierał mnie, ale matce było przykro gdy wyjeżdżałem.' Ren opuścił dom i wyjechał do prowincji Henan ze swoim nauczycielem.

Jego nauczyciel zachęcał go do nauki taiji, uważał, że zbyt wiele osób poznało Shaolin. Dla młodego człowieka, który marzył o bohaterskich czynach, taiji wydawało się zbyt powolne. 'Mój nauczyciel znał wielu różnych artystów sztuk walki, znał także ludzi od taiji. Wiedział, że tkwi w tym wielka wiedza. Gdy dojechaliśmy do Henan powiedział mi: 'Jeśli znajdziemy Chen Xiao-Wanga będziesz się od niego uczył. Jeśli nie znajdziemy, Twoim przeznaczeniem będzie kontynuowanie tego co robiłeś do tej pory.''

'Myślałem, że taiji jest dla starych schorowanych ludzi. Nie chciałem się tego uczyć. Musiałem jednak słuchać mojego nauczyciela. On sam posiadał spora wiedzę na temat taiji, ale nie miał czasu mnie tego uczyć. Chen Xiao-Wang był bardzo znany i mój nauczyciel wiedział o tym.'

Ren podkreśla, że nie był zbyt szczęśliwy mając się spotkać z Chen Xiao-Wang'iem. Miał nadzieję, że mistrza tam nie będzie i będzie mógł kontynuować naukę w świątyni Shaolin. Tak się jednak stało, że Chen właśnie wrócił z Tianjin i takie właśnie było przeznaczenie Ren'a.

Zgodnie z jego opinią wyszło więc gorzej. 'Na początku zdumiałem się gdyż Chen wyglądał jak dyrektor biura. Zapytałem: czy to jest Chen Xiao Wang? Nie wyglądał na takiego co wszystko wie! Nie wyglądał tak jak powinien wyglądać artysta wojenny w mojej wyobraźni.'

Nauczyciel Ren'a, który określił się jako jego wujek był przebiegły i nieugięty. Następnego dnia zorganizował dla Ren'a i trzech innych osób ceremonię przyjęcia na ucznia. Podpisali czerwone koperty, a wszystko wyglądało bardzo poważnie. Ren mówi, 'Mój wujek mógł powiedzieć, że nie byłem w 100% przekonany, że chcę się uczyć taiji, dlatego poprosił Chen Xiao Wang'a by pokazał nam czym naprawdę jest taiji. Chciał, aby Chen zmienił nasze spojrzenie na taiji, żebyśmy mogli zobaczyć prawdziwe taiji.'

Chen Xiao Wang zgodził się. Zaczął pokazywać [formę] taiji i nagle zademonstrował eksplozywną siłę fa-jin. 'Byłem bardzo zaskoczony gdy to zobaczyłem,' mówi Ren, uśmiechając się. 'Pokazał nam [fa-jin] prawą i lewą ręką, nie wiedziałem, że barki i łokcie mogą wyrządzić taka krzywdę. Każdą zaatakowaną część ciała można obronić. Możesz zaczynać od pozycji stojącej, potem siedzącej. Fa-jin może powstać wszędzie!'

'Następnie mój wujek poprosił [Chen Xiao Wang'a] aby pokazał nam nieco Chin-na. Chen Xiao Wang zastosował Chin-na na jednym z moich kolegów - posadził go na krześle nie krzywdząc go, a krzesło nie poruszyło się nawet. To jest twarda technika i dużo kontroli.'

'Dalej, poprosił mnie i moich kolegów, abyśmy wszyscy złapali go, po dwóch za każdą rękę. Nie wyglądało aby używał jakiejkolwiek siły, ale odrzucił nas wszystkich, rozproszył nas. Następnie zmienił stronę i powiedział, że 'poczęstuje' nas nieco fa-jing'iem. Wszyscy czterej zostaliśmy odrzuceni i wylądowaliśmy jeden na drugim. Wtedy jeden z nas powiedział: złapmy go za nogi. Niestety nie mogliśmy go ruszyć, odepchnął nas w dół. Chciałem go pokonać abym mógł pojechać do Shaolin, ale nie mogłem! Wtedy stwierdziłem, że chcę się uczyć takiego taiji!'

Chen Xiao Wang, Chen Jia Gou

Ren Guang-Yi mówi, że nawet dzisiaj jest pod wrażeniem tego co wydarzyło się owego popołudnia. Był to moment zwrotny w jego życiu. Po demonstracji, Ren i pozostali trzej koledzy wzięli udział w oficjalnej ceremonii i zostali przyjęci jako uczniowie Chen Xiao Wang'a. Ren był jedynym, który chciał natychmiast pozostać i uczyć się.

'Hotel kosztował mnie dziennie 3,20 dolara. Chen Xiao Wang nie chciał żadnych pieniędzy. Na początku ćwiczyłem tylko stanie - Zhan Zhuang. Kładł pudełko zapałek na mojej głowie i kazał mi stać tak przez 15 minut. Na początku nie byłem w stanie tyle ustać. Po dłuższym czasie w końcu udało mi się. Przez sześć miesięcy ćwiczyłem tylko zhan zhuang. W końcu mogłem stać nawet 47 minut zachowując poprawną pozycję.'

Przez kolejne sześć miesięcy ćwiczył Rozwijanie Jedwabnego Kokonu. Jedynym mankamentem było to, że Chen Xiao Wang był bardzo zajęty, podróżował wiele razy do Pekinu i za granicę, zwłaszcza do Japonii. Wiedział, że nie może poświęcić swoim uczniom zbyt wiele czasu dlatego skierował Ren'a do swojej rodzinnej wioski Chen Jia Gou. Wioska ta jest de facto miejscem narodzin taijiquan.

'Pomyślałem, że to świetny pomysł, skoro Chen Xiao Wang jest tak dobry to jego ojciec jest pewnie jeszcze lepszy i może będzie w stanie wzlatywać na dach! Nie wiedziałem, że jego ojciec już zmarł. Zostałem więc u rodziny matki mojego nauczyciela, która zapewniła mi wyżywienie.'

W owych czasach w Chen Jia Gou były bardzo złe warunki życia. Nie było elektryczności, w nocy posługiwano się lampami naftowymi. 'Było tam gorzej niż w Zhengzhou' wspomina Ren. 'Na początku było mi tam bardzo źle, odgłosy w nocy, ciemne światło. Czułem się dziwnie, to było jakieś nierzeczywiste, wychodziłem na zewnątrz, płakałem i nie mogłem przestać.'

Sytuacja jednak stopniowo poprawiała się, ojciec i brat wspierali go posyłając pieniądze. Ren rozpoczął naukę u młodszego brata Chen Xiao Wang'a - Chen Xiao Xing'a, od którego nauczył się Xin Jia. 'Pozostałem w Chen Jia Gou przez 7-8 miesięcy. Sposób, w jaki poznawałem taiji w wiosce był szczególny, Chen Xiao Wang sądził, że wyjadę stamtąd po dwóch miesiącach. Był bardzo zaskoczony, że zostałem tam tak długo.'

Ren tylko na początku ćwiczył z zaangażowaniem na pokaz. Przez następne dziesięć lat ćwiczył taiji cały czas, codziennie. Jadł, spał i ćwiczył sztuki walki, to wszystko. Tylko w czasie żniw pomagał mieszkańcom w wiosce zebrać plony.

Wciąż jednak był niezadowolony z pobytu w maleńkiej wiosce Chen Jia Gou. 'Im dłużej tam byłem, tym bardziej chciałem stamtąd wyjechać. Chciałem wrócić do Zhengzhou. Miałem zły charakter i biłem się z innymi rówieśnikami z wioski. Wszyscy tam narzekali na mnie. W końcu Chen Xiao Xing powiedział swojemu bratu, że sprawiam kłopoty i biję się z innymi. Wtedy Chen Xiao Wang zabrał mnie z powrotem do Zhengzhou. Doceniam jego wielkie serce. Nic nie mówił, po prostu zabrał mnie z powrotem.'

W mieście, które przynajmniej miało elektryczność, warunki wciąż nie były zadowalające dla osoby zajmującej się non-stop taiji. Ren został tam z dwoma kolegami, z którymi ćwiczył. Zimą mieszkali razem w maleńkim pokoju ze składanymi łózkami. Latem spali na zewnątrz co wiązało się licznymi ukąszeniami nóg przez niezliczone moskity. Chen Xiao Wang miał tylko jeden pokój i gdy wychodził do miasta mogli oni zajmować jego pomieszczenie. Czasem inni ludzie zapraszali ich do siebie, ale Ren uważa, że zakrawało to na cygańskie życie.

Mieli także na uwadze reputacje swojego nauczyciela, dlatego nie chcieli by ktokolwiek wiedział, że śpią na dworze. 'Znaleźliśmy pewne miejsce w Chińskim Klubie Szachowym. Czasem grano tam w szachy do 23, a nawet później. Ponieważ było to prywatne miejsce, mogliśmy tam spać do rana. O czwartej trzeba było się jednak zebrać by inni ludzie nas nie zobaczyli.'

Przez 7-8 miesięcy w roku spali na zewnątrz. Coraz trudniej było wytrzymać gdy noce stawały się chłodniejsze. Pewnego razu zapomnieli zabrać nakrycia i zmuszeni byli przykryć się kartonem. 'Było bardzo zimno, musieliśmy się przytulać żeby utrzymać ciepło i przetrwać noc. Myliśmy się w wodzie na mieście. W najchłodniejsze dni zimy zostawaliśmy po kilka dni u znajomych. Przez około 9 lat żyliśmy w ten sposób.'

Każdego roku w czerwcu Ren wracał do Chen Jia Gou pomagać w pracach polowych przy zbiorze pszenicy, kukurydzy i słodkich ziemniaków. 'Zdobyłem wiele umiejętności związanych z uprawą na roli. Umiałem siać, sadzić, doglądać upraw i zbierać plony.'. Po pięciu latach nauki u Chen Xiao Wang'a Ren podróżował pomagając Chen'owi w nauczaniu. Dzięki zarobionym w ten sposób pieniądzom mógł zapewnić sobie i współćwiczącym zakwaterowanie w czasie zimy. Nic jednak nie stało na przeszkodzie by ćwiczyć taiji. 'Maksymalnie 14 godzin dziennie praktykowałem taiji. Sześć godzin to było codzienne minimum, a często było dwa razy tyle. To było bardzo proste życie, jedzenie, spanie, ćwiczenie.'

Ren wspomina, że ćwiczył co najmniej sześć powtórzeń każdej formy, ale często było to nawet 15 razy. 'Piętnaście razy, potem dochodzisz do dwudziestu razy, w ten sposób stajesz się coraz lepszy. Nawet tutaj w Ameryce, gdzie ludzie mają wiele innych zajęć powinni powtarzać formę co najmniej sześć razy dziennie.'

Ren miał swoje sposoby na zmotywowanie się do ćwiczenia. Wraz ze swoimi współćwiczącymi kolegami przyjęli zasadę, że gdziekolwiek spotkają się na mieście czy też w czyimś domu będą ćwiczyć pchające dłonie co najmniej 30 minut. Ren postanowił również, że gdy tylko w ciągu nocy będzie musiał wstać by napić się lub udać do toalety wykona 10 razy formę, zanim położy się ponownie do snu. Nie miało znaczenia jaka jest pogoda, temperatura na zewnątrz, deszcz czy śnieg, kiedykolwiek wstał zawsze ćwiczył.

Pewnego razu jego starszy wujek zobaczył go ćwiczącego o drugiej w nocy. Potem zobaczył go kolejnego i jeszcze następnego dnia. 'Czy ty jesteś szalony?' zapytał mnie, powiedziałem: 'Nie, takie sobie rzuciłem wyzwanie.' Wujek odpowiedział: 'Jeśli będziesz to kontynuował osiągniesz sukces.'

Po tym nocnym treningu wrócił do łóżka. 'Pozostali koledzy ćwiczyli razem i zwykle wstawali miedzy 4.30 a 5.00 rano. Zobaczyli mnie śpiącego i zapewne pomyśleli, że jestem leniwy. Powiedzieli: 'Jak chcesz być dobry jeśli śpisz?' Nic im nie odpowiedziałem, ponieważ wiedziałem że już ćwiczyłem.'

Z biegiem czasu Ren szukał okazji do udziału w zawodach. Nie mógł jednak reprezentować ani Chen Jia Gou ani Henan. Powrócił do domu w Tongbei, ale tam już istniała drużyna zawodników. 'Nie mogłem współzawodniczyć w jakiejkolwiek drużynie, musiałem ćwiczyć sam.' Większość jego dawnych kolegów poszło swoimi drogami, tylko on pozostał wierny sztukom walki. Nie zdecydował się jednak na powrót do swojej prowincji, ponieważ czuł, że nie osiągnął sukcesu. Nie miał ani wyrobionego nazwiska ani pieniędzy.

Z powodu braku okazji i możliwości życia w północnej części kraju, zdecydował się pozostać na południu. W Zhengzhou poznał swą przyszłą żonę, z którą planował wyjechać do Hong Kongu i Japonii aby nauczać. Jego żona miała doktorat z chemii i ubiegała się o stypendium w Nowym Jorku, które ostatecznie jej przyznano. Po kilku miesiącach wysłała mu zaproszenie do USA.

Ameryka

Po przybyciu do Stanów Zjednoczonych w 1991 roku Ren przez półtorej miesiąca pracował w restauracji. W Nowym Jorku rozmawiał z Ma Long, który namawiał go do udziału w zawodach. W organizowanym przez Doc Fai Wong'a w San Francisco turnieju zdobył tytuł Wielkiego Mistrza w kategorii taiji oraz broni. Zdyskwalifikowany został jednak w pchających dłoniach za faul techniczny, z powodu kiepskiej znajomości angielskiego.

To samo miało miejsce kolejnym razem na zawodach w stanie Virginia. 'Za każdym razem gdy przewrócił kogoś traciłem punkty. Nie wiedziałem dlaczego.' W końcu poznał różnice pomiędzy słowami 'Gotów' i 'Start'. To były pierwsze słowa w języku angielskim, których się nauczyłem!' Ostatecznie udało mu się wystartować i wygrać w zawodach pchających dłoni.

Wkrótce Ren w amerykańskim środowisku sztuk walki poczuł się jak u siebie w domu, zyskał wielu przyjaciół wśród innych mistrzów i uczniów. Był pokazywany ze swoim mistrzem na okładkach czasopisma 'Kung Fu Magazine' (Dec/Jan 97) oraz w azjatyckim czasopiśmie sztuk walki 'Qi'. Chińskie gazety również o nim pisały. W końcu zyskał uznanie i był rozpoznawany, czego nie mógł osiągnąć w Chinach.

Ren Guang-Yi wciąż miał jedno marzenie, chciał wygrać zawody w Chinach. Od 1991 nie odwiedzał Chin, aby w 1998 roku zdecydować się na wycieczkę w rodzinne strony. Miał tam okazję do rywalizacji w Piątych Międzynarodowych Mistrzostwach Chin prowincji Wenxian Haigong z najlepszymi zawodnikami taiji w całych Chinach. Był to test, na który od lat czekał. 'Ludzie mówili mi: 'Masz tutaj uznanie, dlaczego chcesz wracać?' Odpowiedziałem im, że takie jest moje marzenie.' Wiedział, że startując w zawodach będzie tak naprawdę reprezentował Chen Jia Gou, a nie USA. Nikt nie wywierał na niego żadnego nacisku, jego wola jednak zwyciężyła, pojechał i wygrał.

Dzisiaj Ren Guang-Yi mieszka ze swoją żoną i córką w pobliżu Nowego Jorku i cały czas naucza na miejscu oraz podróżuje po całym świecie szkoląc na seminariach. Podczas ostatniego wyjazdu na Hawaje Ren powiedział redakcji 'Kung Fu Magazine', że chce przeprowadzić tyle seminariów taiji, aż będzie go stać na emeryturę na tych wyspach. Całkiem łatwo można sobie wyobrazić starego mistrza Ren Guang-Yi ćwiczącego na wybrzeżu zasłanym lawą, wyrzuconą przez fa-jin z głębin ziemi. Mistrza, ćwiczącego swą sztukę przy morskiej bryzie i słońcu zachodzącym nad bananowcami. Zanim to nastąpi Ren będzie podróżował i być może zawita do Twojego miasta. Jeśli szukasz czegoś prawdziwego, przyjdź i weź to.

(C) 2000 Kung Fu Tai Chi Magazine, reprinted by permission

Źródło: http://www.kungfumagazine.com