Pod koniec ostatniego biuletynu zamieściłem ilustrację pokazującą jakie uczucia mogą nam towarzyszyć w zależności od posiadanych umiejętności i wyzwania jakie podejmujemy.
Jak zauważyłeś/aś, dolna lewa strefa tego kwadratu
obejmuje obszary uczuć, które generalnie
nie są zbyt "interesujące" i przyjemne.
Być może są tacy co lubią się lękać lub uwielbiają stan apatii, ale większość pewnie za tym nie przepada :-)
Dążymy raczej do osiągnięcia odczuć z obszarów drugiej części wykresu:
Chcąc się przedostać "na drugą stronę", trzeba rozwijać umiejętności i jednocześnie podejmować wyzwanie. Jakie? O tym nieco później.
Doskonaląc każdą nową umiejętność (w tym umiejętność poruszania się np. w Tai Chi) startujemy z reguły z obszaru lekkiego "niepokoju" :-) Mamy niski poziom umiejętności, a wyzwanie jest niewielkie. (nie wiemy do końca czego się spodziewać)
Wielkiego strachu raczej nie ma, bo to nie kurs taternictwa jaskiniowego dla płetwonurków tylko spokojne ruchy, sprawiające niekiedy trudności koordynacyjne.
Z czasem możemy nawet poczuć pewną zdolność panowania nad ciałem co zdecydowanie uspokaja i rozluźnia.
Poziom wyzwania jednak rośnie, gdy zwiększa się ilość kolejnych ruchów, które trzeba zapamiętać. Dużo osób w tym momencie rezygnuje, gdyż uświadamia sobie, że to jednak nie takie proste.
No cóż, ażeby było "fajnie" trzeba najpierw włożyć trochę pracy, zaangażowania.
W tym momencie przypomina mi się sytuacja gdy byłem na kursie nurkowania. Postanowiłem nauczyć się tej umiejętności, ponieważ zafascynował mnie podwodny świat. Te wszystkie wspaniałe rybki i inne niesamowite stworzenia oraz podwodny krajobraz.
Chciałem się nauczyć nurkowania aby móc podziwiać ów świat na spokojnie, a nie tylko przez krótki czas, na bezdechu, jak podczas pływania z maską i fajką.
W pewnym momencie kursu instruktor mnie rozczarował. Stwierdził, że zanim będę mógł "na luzie" podziwiać podwodny świat to najpierw będę musiał odbyć wiele nurkowań, w których priorytetem będzie zapewnienie bezpieczeństwa sobie i partnerowi, utrzymanie kontaktu z grupą, zapanowanie nad całym tym szpejem itd.
Trochę mnie to zmartwiło, ale po chwili uświadomiłem sobie, że jest to niezbędne, bo chodzi o nasze zdrowie i bezpieczeństwo. Szybko się z tym pogodziłem i kontynuowałem szkolenie.
Później wprawdzie sprawy się potoczyły nieco inaczej i ostatecznie teraz głównie uprawiam "snoorkeling" (na wstrzymanym oddechu). Niemniej, zdobyta wiedza, umiejętności i doświadczenie bardzo mi się przydały i przydają.
Jeśli chodzi o naukę Taijiquan to mam dla Ciebie dobrą wiadomość :-) W przypadku treningu tej sztuki jesteś w lepszej sytuacji :-)
Radość czerpana z ruchu i nowych doświadczeń z reguły ma miejsce już od samego początku. Jednakże na super fajne, głębokie, odczucia i trwałe doświadczenia trzeba bardziej zapracować.
Zresztą podobnie jak na każdą inną przyjemność, której oczekujemy od życia. Najpierw musimy coś z siebie dać (pracę, czas, wysiłek), aby później móc czerpać przyjemność.
Gorzej gdy robimy to w odwrotnej kolejności - najpierw przyjemność (np. imprezy, zakupy na kredyt). Potem i tak trzeba będzie podjąć wysiłek aby wyrównać bilans. (leczenie bólu głowy, praca na spłatę kredytu)
Wracając jednak do kwestii treningu...
Gdy przetrwamy trudny, aczkolwiek ekscytujący okres poznawania nowych ruchów, następuje zwykle przyjemniejszy czas odprężenia. Po prostu ćwiczymy sobie to co poznaliśmy. A potem nastają "wieki ciemne"...
To okres, kiedy często trudno przez długi czas dostrzec u siebie postępy. Ma to miejsce wtedy, gdy nie podtrzymujemy pewnego poziomu zaangażowania i nie podejmujemy kolejnych wyzwań. Zwłaszcza jeśli chodzi o doskonalenie tego, co już dobrze znamy, a ściślej co wydaje nam się, że dobrze znamy...
Mamy taką skłonność, gdyż generalnie lubimy wygodę. A wyzwanie to wysiłek, trud.
Nie podejmując kolejnych wyzwań łatwo możemy wejść strefę nudy ("wieki ciemne") lub nawet apatii.
Omijaj szerokim łukiem te strefy wyznaczając sobie kolejne zadania i cele.
W przypadku treningu Tai Chi Chuan jest to głównie praca "wewnętrzna", czyli mentalna. To odpowiednie skupienie uwagi, skierowane na osiąganie określonych odczuć. Oczywiście odczucia te są rezultatem odpowiedniej pracy naszego ciała.
Pojawiające się (lub nie) odczucia i ich jakość są dla nas użyteczną informacją zwrotną. Szukanie określonych odczuć jest łatwiejszą drogą dla osiągnięcia odpowiednich cech ruchu, pracy całego ciała i jego motoryki aniżeli skupianie się na wyizolowanych aspektach ruchu czy struktury.
Warto sobie uświadomić, że w treningu Tai Chi Chuan to co najciekawsze jest zawsze przed Tobą :-)
Doświadczyłem i doświadczam tego nieustannie.
Aby stało się to jednak dla mnie osiągalne nauczyłem się akceptować fakt, że trening Taijiquan jest procesem długofalowym.
Niestety większość ludzi przecenia to co może osiągnąć w krótkim terminie, a niedoszacowuje tego co może osiągnąć w długim terminie, nawet robiąc małe kroki na przód. (o tym później)
Wyznaczanie kolejnego celu / zadania jest według mnie skuteczną drogą w celu uniknięcia nudy i zniechęcenia.
Bardzo pomocne mogą w tym być plansze, które tłumaczę i udostępniam w zakładce Teoria - zasady treningu
Jak z nich korzystać? Mam taki pomysł:
Dobrze jest studiować je po kolei, po jednej, aczkolwiek nie jest to jedyna możliwość. Zastanów się (sprawdzając u siebie podczas ćwiczenia) na ile jesteś w stanie realizować przedstawione tam porady.
Jeśli coś jest niejasne, pytaj. Zanim jednak zadasz pytanie, przez dłuższy czas poćwicz, szukając w swoim treningu tego, co znajduje się na rysunkach i opisach.
Jeśli coś nie jesteś w stanie zastosować,
weź kolejną planszę itd.
Nie rozpędzaj się jednak za bardzo.
Dalsze grafiki omawiają kwestie
coraz bardziej zaawansowane.
Nie musisz być najlepszy ze wszystkich, ale możesz być najlepszą wersją siebie.
Pamiętaj, że możesz iść swoim tempem, nie patrz na innych, chyba, że masz taką cechę, że porównywanie się z innymi pozytywnie Cię motywuje :-)
Ważne, żeby nie być pod presją terminu, określonych efektów w określonym czasie. Życie i tak weryfikuje Twoje plany.
Podążaj drogą zgodną z "Dao" (Tao), naturą. Masz jakiś cel ale nie musisz osiągać go "po trupach" ani też rezygnować przy pierwszym niepowodzeniu!
Do każdej umiejętności, do każdego poziomu trzeba dojrzeć, a to wymaga czasu i wytrwałości.
Nieustanna ciekawość...
...co dalej, jak to jest dalej, może pomóc Ci w skutecznym wyznaczaniu kolejnego etapu podróży przez praktykę Tai Chi Chuan.
Mistrzowie mówią, że żeby się rozwijać w Taijiquan trzeba być jak dziecko, które stale pyta, interesuje się światem.
Wiąże się to z ciągłą rewizją lub nawet zmianą poglądów na dany temat. W obliczu nowej wiedzy i doświadczeń trzeba niekiedy zmierzyć się ze swoimi dotychczasowymi przekonaniami. Może są one już nieaktualne?
W momencie, gdy stwierdzamy, że już wiemy wszystko następuje zastój. Podobnie może się stać, jeśli wyda Ci się, że pewnych rzeczy jednak nie osiągniesz, bo są za trudne, odległe, że to zapewne nie dla Ciebie.
Nieprawda, takie sabotujące myśli można pokonać opisanym dalej sposobem.
Metoda małych kroków i budowanie nawyków
Nauczyłem się tego od moich przyjaciół. Metoda świetnie działa, zwłaszcza w sytuacji, gdy czujemy, że zadanie nas przerasta lub najzwyczajniej nam się nie chce.
Budowanie nowych nawyków nie jest łatwe, zwłaszcza w dorosłym życiu, jeśli nie mamy nad sobą przysłowiowego bata.
Często jest tak, że gdy już zaczniemy ćwiczyć to jakoś się kręci i jest fajnie, ale najtrudniej jest właśnie się sprężyć i zacząć.
Opowiem Ci w skrócie jak sobie poradził z tym mój przyjaciel, który chciał trochę zadbać o siebie i zacząć regularnie biegać.
Postanowił więc, że przez pierwsze tygodnie, o określonym czasie będzie tylko przygotowywał obuwie i strój do biegania.
Przez następne tygodnie tylko się przebierał do tego stroju.
Przez kolejny okres wychodził w tym stroju na zewnątrz i po chwili wracał.
Potem wychodził na krótką, kilkuminutową "przebieżkę".
Następnie na nieco dłuższą...
Potem zaczął pokonywać coraz dłuższe dystanse, tak, że po pewnym czasie było to już wiele, wiele kilometrów...
Dzięki tej metodzie udało mu się "oszukać" instynktowne reakcje organizmu ("walcz lub uciekaj"), z którymi musiałby się zmierzyć gdyby od razu chciał zacząć biegać po kilka kilometrów.
Metoda ta, jak i wiele innych sposobów budowania nawyków, okazała się tak skuteczna, że postanowił opisać je w swojej książce.
Znajdowanie czasu - planowanie
Prawda jest taka, że wszystkiego co chcesz zrobić w swoim życiu zapewne nie zdążysz zrobić.
Warto się z tym pogodzić i wybierać tylko te rzeczy, które w jakiś sposób są dla Ciebie priorytetowe.
Czy może tym być dla Ciebie trening? Tego nie wiem. Wiadomo jednak, że ludzie dużo czasu marnujemy na pierdoły, rzeczy zupełnie nieważne.
Już samo zaplanowanie treningu sprawi, że ten czas się znajdzie.
Połączenie planowania z metodą małych kroków daje bardzo dobre rezultaty.
Oto przykład zastosowania tego w praktyce dla osób, które nie mogą się zmobilizować do samodzielnego ćwiczenia, bądź dla tych, którzy podejmowali próby i nie za bardzo im to wyszło.
1)
Planujemy gdzie i o jakiej porze
możemy poćwiczyć przez 5 min. (!) dziennie.
2)
Przez pierwszy tydzień wykonujemy
tylko 5 powtórzeń jedynie jednej lub
dwóch pierwszych technik sekwencji Taijiquan.
3)
Po tygodniu dodajemy kolejne 1-2 techniki,
i kontynuujemy proces aż dojdziemy
do końca sekwencji :-)
W ciągu roku jesteśmy w stanie codziennie lub niemal codziennie wykonywać 5 powtórzeń sekwencji!
Jesteśmy szczęśliwsi i lepsi od 95% pozostałych ćwiczących :-)
Wytrwałość przede wszystkim
Doszliśmy do punktu, w którym o powodzeniu całej strategii zadecyduje dyscyplina i wytrwałość.
Kto miewa z tym problem, powinien pomyśleć o rezultatach jak o odroczonej nagrodzie. To trochę jak z wypłatą za pracę na etacie. Cały miesiąc trzeba tyrać, żeby na koniec miesiąca coś nam przelali...
Do tego wszystkiego dodałbym jeszcze koncentrację, czyli skupienie tylko na jednym zadaniu na raz. W obecnych czasach jest z tym coraz trudniej. Może przez to, że zewsząd atakują nas informacją.
Aby sensownie poćwiczyć trzeba wrócić do podstaw: wyciszenia, pustki, stanu bez myśli, analiz czy kreowania w swojej głowie różnych scenariuszy....
Trzeba zająć się po prostu "byciem" tu i teraz, czuciem, doświadczaniem siebie, ruchu itd.
Wracając do stanu "flow" (przepływu), dlaczego warto zmierzać do osiągania tego stanu? Być może kilka cech "flow" pomoże Ci to zrozumieć.
Niestety (troszkę mi wstyd) najprościej będzie tutaj przytoczyć Wikipedię: Cechy charakterystyczne przepływu
Po przeczytaniu tego fragmentu może rodzić się pytanie: czy uzyskanie stanu przepływu jest zarezerwowane tylko dla wysokiego poziomu, dla mistrzów?
Otóż w mojej skromnej ocenie nie koniecznie. Jeśli zadanie (ćwiczenie) jest stosunkowo proste, to stan ten mogą doświadczać także osoby mniej zaawansowane.
Kluczowe jest jednak wejście w stan głębokiego relaksu i wyciszenia, wczucie (wsłuchanie) się we własne ciało oraz spełnienie kilku warunków, które zawarte są w opisie cech przepływu.
I to na razie tyle, być może za jakiś czas pojawi się kontynuacja...
Artykuł ukazał się w 47 numerze Biuletynu Dao e-zin
Adam Wypart
Instruktor Tai Chi Chuan z ponad 30-letnim doświadczeniem, autor wielu artykułów, kursów i wideo lekcji Tai Chi i Chi Kung